Są potrawy, które zdecydowanie najlepiej wychodzą naszym babciom lub mamom i uważam, że obok pierogów, bigosu czy schabowego, fasolka po bretońsku właśnie do takich babcinych dań należy. Ale ponieważ w kuchni babci jestem gościem rzadkim, a zamarzyło się nam takie sycące danie, postanowiłam zmierzyć się z tą "tradycją" i sama przygotować fasolkę po bretońsku. I wiecie co? Nieskromnie to zabrzmi, ale wyszła mi niemal tak samo smaczna jak babci :)
Składniki:
500 g fasoli Jaś
300 g dobrej kiełbasy
150 g chudego boczku wędzonego lub ogonówki
100 g przecieru pomidorowego
1 duża cebula
3 spore ząbki czosnku
1 - 2 łyżki majeranku
mielona ostra papryka , sól, pieprz
Wykonanie:
Wieczorem, dzień przed gotowaniem fasolę dokładnie opłukujemy, zalewamy wodą i moczymy przez noc. Następnego dnia gotujemy fasolę w tej samej wodzie przez około 1 - 1,5 godziny, w trakcie gotowania możemy dodać nieduży kawałek ogonówki, skórę albo kawałek mięsa z kością z boczku. Pozostałe części ogonówki oraz kiełbasę i cebulę kroimy w drobną kostkę. Na dużej patelni podgrzewamy niewielką ilość oleju i smażymy na nim najpierw boczek lub ogonówkę, a następnie kiełbasę i cebulę. Pod koniec podsmażania dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek. Po około 5 minutach dodajemy całość do gotującej się fasoli, doprawiamy przecierem i przyprawami. Gotujemy całość na małym ogniu pod przykryciem, aż fasola będzie miękka.
u mnie jutro na blogu :)
OdpowiedzUsuń